Na sashingi wybrałam sobie jako wzór coś a'la patyk z liśćmi, potem okazało się, ze ktoś już też wcześniej na to wpadł i wzór nosi nazwę Mario Vine. Na zewnętrzną ramkę chciałam coś naprawdę gęstego i wybrałam prosty wzór paisley. Po wypikowaniu tego wszystkiego przyszło olśnienie - i gwiazdy przepikowałam wzorem Lolipop Flower. Jak sobie dzisiaj policzyłam. wypikowałam niemal 500 lizaczków ... fuj, pod koniec miałam już naprawdę dosyć tego kształtu.
Są jednak plusy - spędzenie tak dużej ilości czasu przy maszynie dało niesamowitego kopa moim umiejętnościom pikowania - i na pewno następnym razem porwę się na jakiś trudniejszy wzór, bo szycie precyzyjnie z powrotem po raz przeszytej linii (z tego składa się 90% wyszywania lizaka) wychodzi mi już całkiem, całkiem.
W każdym razie, pikowanie skończyłam, Nie obyło się oczywiście bez kolejnych wpadek - przeglądając wczoraj tył narzuty odkryłam, że niewielki na szczęście fragment ramki był pikowany ze złym naciągiem górnej nici i skutkiem tego nadaje się całkiem do sprucia :/ Nie wiem, jak to się mogło stać, naprawdę - szyję cały czas tymi samymi nićmi, nie zmieniam ustawionego na próbnikach naciągu - słowem, tajemnicze zdarzenie.
Efekt pikowania BARDZO mi się podoba, szczerze mówiąc, nie marzyłam nawet, że uda mi się osiągnąć takie 3D - a ten efekt gęstego pikowania szalenie mi się w patchworkach podoba. Więcej szczegółów możecie zobaczyć niżej.